15 lip Dzień bez komórki, czyli wyloguj się z życia?

Dziś wielki dzień – Światowy Dzień bez Telefonu Komórkowego. Wooow.

Wielu z nas zaprze się i postawi za cel wytrzymanie tego jednego, jedynego dnia w roku bez telefonu, inni machną ręką i stwierdzą, że mają to gdzieś, jeszcze inni nawet go nie zauważą, bo mają ważniejsze sprawy na głowie. I słusznie.

Demonizujemy to co jest znakiem naszych czasów i jednocześnie nie jest symbolem czegokolwiek. Dzisiaj to jeden z wielu rekwizytów naszej codzienności i choć zgadzam się z tym, że spora część ludzi nadużywa przeznaczenia telefonu komórkowego, to dla znakomitej większości jest on nie tylko przydatnym narzędziem w komunikacji – w pracy, w podróży, w sytuacjach zagrażających naszemu zdrowiu czy życiu, ale też praktycznym przedmiotem codziennego użytku.

Osobiście nie będę świętowała tego dnia w jakikolwiek sposób, bo wydaje mi się to absurdalne, podobnie jak wiele innych „świąt”. Pojedynek między człowiekiem i nowoczesną technologią. Zupełnie zbędny. Po tym jednym dniu mamy stać się lepsi, zdrowsi czy szczęśliwsi? Każdy medal ma dwie strony. Światowy Dzień bez Telefonu Komórkowego to nieformalne święto wymyślone po to, byśmy na chwilę się zatrzymali i przypomnieli sobie, jak wygląda prawdziwe życie. To zawsze warto zrobić, ale prawdziwą sztuką jest zrobić to bez zewnętrznych, sztucznie wymyślanych „łańcuszków szczęścia”.

Gdybym chciała obchodzić Dzień bez Telefonu Komórkowego, musiałabym również obchodzić Dzień bez Dzieci, Dzień bez Popełniania Błędów, Dzień bez Komputera, Dzień bez Czekolady, Dzień bez Kiełbaski Wieprzowej itd. Musiałabym wymyślać lub stosować się do wielu innych bzdurnych okazji do usprawiedliwiania siebie z potencjalnie popełnianych grzeszków lub szukać pretekstów do odpoczynku. Nie potrzebuję takich dni. Wyborów dokonuję sama i nie muszę zaglądać do kalendarza świąt, żeby oderwać łapkę od telefonu komórkowego czy żeby nie zjeść kolejnej tabliczki ulubionej czekolady. Kierując się własnym zdrowiem i dobrym samopoczuciem sama wybieram dzień i moment kiedy wylogowuję się z życia, nie mam ochoty czegoś robić lub kiedy chcę dokonać zmian w swoim życiu rezygnując z dobrodziejstw codzienności.

Obecnie jestem w miejscu, które sprzyja takiemu detoksowi – średniowieczny kasztel rycerski, z duszą i klimatem, który odrywa mnie od miasta i codzienności i jest to część mojego wypoczynku, moja strefa komfortu, ale nie widzę potrzeby zamykania drzwi do swoich zwyczajów czy stylu życia, który po prostu lubię i akceptuję. Co innego jeśli miałoby to niekorzystny wpływ na moje zdrowie, myślenie czy postawę. Fonoholizm jest niebezpieczny tak samo jak inne uzależnienia. Jednak ważne jest, żeby poznać swoje granice, wiedzieć kiedy się je przekracza i kiedy robi się to świadomie, a kiedy zagalopowuje. Ważną rolę odgrywa tutaj też nasza wewnętrzna dyscyplina i zdrowy rozsądek.

Nie cierpię z tego powodu, że używam telefonu komórkowego na co dzień, natomiast bardzo doceniam jego atrybuty. Traktuję go jako narzędzie swojej pracy. To m.in. moje biuro, kalendarz, bank fotografii, zbiór cennych kontaktów, ulubionych utworów muzycznych, książek, artykułów, blogów, wyselekcjonowanych inspiracji, potencjalnych tematów do przerobienia, aplikacji do ćwiczeń sportowych, słownik i umilacz czasu np. w poczekalni przychodni lekarskiej lub państwowym urzędzie.

Jego największą zaletą jest to, że za jego pomocą mogę pracować i działać z każdego miejsca, nawet najbardziej odległego od codziennego życia. Mam w nim wiele ważnych dla mnie informacji, pomysłów, otwartych projektów, narzędzi pomagających w obróbce różnych materiałów. Jest moim testerem, budzikiem, elektronicznym kalendarzem, trenerem personalnym, niezbędnym asystentem w podróży. Za jego pomocą nie tylko komunikuję się ze światem zewnętrznym, ale też odbieram pocztę, wysyłam umowy, kupuję wakacje dla rodziny, robię bieżące zakupy, uwieczniam chwile z naszego rodzinnego życia. Razem z laptopem tworzą idealną parę. A wszystko w jednym miejscu. Praktycznie, a ja to doceniam. Czy brzmi to jak uzależnienie? Niekoniecznie.
Poza kopiami na dysku zewnętrznym, w tym jednym, małym pudełku gromadzę to czego potrzebuję na bieżąco i mam to od ręki. Kiedy tylko zechcę. Dzielnie stawiam czoła również momentom kiedy rzucam telefon w kąt i funkcjonuję bez jego udziału. Całkiem sprawnie i bez bólu. A co najważniejsze, bez fobii i odrealniania faktu, że świat używa dzisiaj telefonów komórkowych na co dzień i jest to coś zupełnie normalnego.

Tak przy okazji. O fonoholiźmie mówi się w kontekście młodych ludzi. Moje dzieci używają telefonów komórkowych, ale robią to rozważnie i z umiarem. Kiedy zauważę, że dzieje się inaczej, pomyślę o detoksie dla nich 😉

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Podziel się:
Aleksandra Bohojło
esencja@esencjablog.pl
7 komentarzy
  • dzoolka
    ⬝ Data: 11:07h, 15 lipca Odpowiedz

    Hmmm ja jestem chyba urodzona o tę odrobinkę za wcześnie, co sprawia, że zawsze jestem o ten mały kroczek do tyłu. Komórka jest dla mnie komórką. Nie mam w niej stałego dostępu do Internetu, a obecnie używany przeze mnie model ma tak badziewny aparat, że wolę z niej tylko i wyłącznie dzwonić, ew. SMSować (ale pisanie na tej małej klawiaturce to dla mnie tortura, więc jeśli tylko mogę, zawsze wybiorę e-mail.
    Do czynności, które wykonujesz za pomocą zaledwie jednego, małego urządzenia ja potrzebuję 3ech: komputera, netbooka i telefonu. Wiem, że kiedyś będę musiała ograniczyć się tylko do telefonu, ale stanie się to dopiero wtedy, gdy technologia i postęp czasu mnie do tego zmusi, tak jak wymuszono na mnie korzystanie ze smartphona.

    Co do dnia bez komórki ja przeżyłam bez niej nawet więcej dni: http://gingersmagazine.pl/xxi-wiek-wiek-w-ktorym-telefony-komorkowe-opanowaly-ludzi/

    • Aleksandra Bohojło
      ⬝ Data: 11:38h, 15 lipca Odpowiedz

      No właśnie w życiu chodzi o to, żeby funkcjonować wg własnych reguł i potrzeb. Nie kierować się tym co inni nam narzucają, ale korzystać z tego co jest w zasięgu naszych chęci czy możliwości. Żyć uważnie i zgodnie z własnym sumieniem zamiast pozwolić wymuszać na mnie rzeczy, które mi nie odpowiadają to moja dewiza 🙂 Pozdrawiam serdecznie.

  • paulina
    ⬝ Data: 18:36h, 15 lipca Odpowiedz

    Nawet nie wiedziałam, że jest taki dzień. Hmm chyba nie mam specjalnego stosunku do swojego telefonu, jest on przydatnym narzędziem, dzięki któremu mogę być blisko przyjaciół i rodziny (zadzwonię, wyślę wiadomość), pomaga w organizacji dnia, umila dłuższe podróże i nudne czekanie u lekarza. Jeśli bym go nie miała było by mi trudniej, jednak mimo, że nie jest on niezbędny, dobrze go mieć w torebce:)

    • Aleksandra Bohojło
      ⬝ Data: 22:16h, 15 lipca Odpowiedz

      No właśnie ja też lubię go mieć pod ręką, do dyspozycji. Ułatwia planowanie, organizację i zarządzanie wieloma rzeczami w bardzo krótkim czasie i bez większych nakładów. Tylko tyle albo aż tyle.

      • Kreatywna Joanna
        ⬝ Data: 10:30h, 06 sierpnia Odpowiedz

        Ja sobie nie wyobrażam prowadzenia firmy bez mojego telefonu komórkowego. Jak Olu słusznie zauważyłaś – to doskonałe narzędzie do organizacji czasu. Do tego nawigacja, finanse i dostęp do mailów. Nie wiem, czy powinnam się o siebie martwić, ale jak czasem zostawię telefon w domu to od razu ogarnia mnie panika, że czegoś nie dopilnuję 🙂

      • Aleksandra Bohojło
        ⬝ Data: 13:19h, 06 sierpnia Odpowiedz

        Nie ma o co się martwić, jeśli traktujemy urządzenie jakim jest telefon komórkowy jako narzędzie pracy, a nie zabawy. Czy kiedyś ktoś demonizował istnienie papieru i pióra, a potem kalendarza elektronicznego w komputerze? No. Teraz mamy smarfony, które pomagają nam w codziennym życiu, przede wszystkim tym zawodowym. Pozdrawiam serdecznie 🙂

  • Esencja | Esencja tygodnia #1.
    ⬝ Data: 20:31h, 28 lutego Odpowiedz

    […] którym od razu można je obrobić i od ręki wrzucić do sieci. Telefon jest jednym z głównych narzędzi mojej pracy, więc jego utrata jest szczególnie bolesna. Mam za […]

Post A Comment